Wczoraj, właśnie wczoraj , ciągle nie mogę w to uwierzyć, Mała Mi wyprowadziła się od nas.
Wypatruję jej spokojnej mordki, czekam na ciche miauknięcie, a tu nic.
Nie ma jej.
Pojechała do nowego, przesympatycznego domu.
Do młodych ludzi, którzy chcieli czarną, spokojną , dorosłą , niezależną koteczkę, która niekoniecznie będzie nakolankową przytulanką.
I mimo, że ogłaszałam ją tak słabo wypatrzyli ze sterty ogłoszeń właśnie nią, Małą Mi.
Za kilka dni odwiedzę malutką, a teraz tylko wspominam ten wspólnie z nią przeżyty rok i wielką drogę, jaką przeszła, z chorej, niezbyt oswojonej kotki z działek stając się zdrową, piękną, błyszczącą, puchatą kuleczką, która czasem wskakiwała na kolana.
Po roku... To musi być trudne dla ciebie.
OdpowiedzUsuńwiesz Gosiu jeśli kicia zadomowi się w nowym domu to będę szczęśliwa, pewnie dlatego tak ją ogłaszałam, bo nie miałam przekonania , ale póki co u mnie mąż pilnuje ilości domowych kotów :-), i ciągle jest ich za dużo :-)
OdpowiedzUsuń