Wczoraj jeszcze dałam krótki wpis o ptasiej przyjaźni i zdjęcie a dzisiaj Grzywacz nie patrząc na swojego Przyjaciela Żarłacza wziął i po prostu mi zwiał.
Poleciał nad moją działką, nad działką sąsiada i zniknął za pobliskim dachami.
Od kilku dni wydawało mi się, że zbiera się do lotu.
Że wydobrzał po przygodzie z której uratowała go Dominika, gdy coś chciało go zjeść, nim jeszcze
nauczył się dobrze latać.
Dominika wypatrzyła go, gdy siedział nieruchomy, wtulony w kąt, poraniony pod jej sklepem.
Zadzwoniła.
To przez niego spóźniłam się na angielski jakoś miesiąc temu, ale warto było …
Dzisiaj widocznie stwierdził, że pora na wolność i poleciał :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz