środa, 29 listopada 2017

Szarusia

Szarusia mieszkała na jednym z wrocławskich podwórek.

Przez fundację miała być tylko sterylizowana a skończyło się jeszcze na szczepieniu, badaniach FiV i FelV  ....
i NOWYM DOMU , choć pierwsza adopcja Szarusi okazała się porażką...

Zrobiliśmy prawie 30 kilometrów do domu, który wydawał się spełniać wszelkie wymagania i był tak zakochany w kici, że chciał ją mieć teraz już już, by dzień później usłyszeć w telefonie prośbę, by zabrać kotkę spowrotem ....

Czasami tak jest, na nic nasze zaangażowanie, poświęcony czas, niektóre adopcje nam nie wychodzą ...

Za to dzisiaj Szarusia to Pani na Włościach w zupełnie innym domu,  i z tego, co słyszałam ostatnio wcale podwórkowego życia nie żałuje :-)

niedziela, 26 listopada 2017

Fibi, mały , szary wulkan energii

Fibi ( pręgowana ) w nowym domu
W tym roku mamy szczęście ...

Do maleńkich kotków, których matka zniknęła nie wiadomo gdzie, albo nie umiała ich odkarmić ....

Byli Bonie i Clyde, Teo i Helenka, a teraz Fibi i Figaro.

Oboje urodzeni na początku września 2017. 

Nie wiadomo, co stało się z ich mamusią i resztą rodzeństwa.

Pod koniec września pod opiekę naszej fundacji trafili tylko oni. 

Oboje niezaradni, nie umiejący samodzielnie egzystować. 

Wymagali troskliwej opieki i karmienia butelką. 

Gdy podrośli zostali odrobaczeni, zaszczepieni, przebadani na Fiv i FelV ( zdrowi ).
Fibi ( pręgowana ) w nowym domu
 
Dzisiaj Fibi od tygodnia cieszy się swoim domem, który zdecydował się przyjechać aż z Poznania po upatrzoną maleńką kocią dziewczynkę.

I ma tam starszą przybraną siostrzyczkę, a my patrząc na zdjęcia po raz kolejny upewniamy się, że co dwa koty to nie jeden :-) i, że czasem warto poczekać dłużej aby nasi podopieczni trafili jak mogli najlepiej.

Jest jedną z fundacyjnych historii, którą udało nam się szczęśliwie zakończyć :-)

A jej brat Figaro ciągle czeka w Fundacji Pręgowane i skrzydlate na swoje miejsce w czyimś domku.

Figaro

niedziela, 19 listopada 2017

Jedna z podwrocławskich wiosek, ... wielki świat

Gdy dostajemy takie emaile, nie możemy spać spokojnie, nie możemy chociaż nie próbować pomóc, nawet, jeśli ta pomoc to głównie gotowość do jazdy 20 kilometrów od Wrocławia....

Kilka dni z rzędu, licząc na szczęśliwy los...

Efekt złapane dwa kocurki do kastracji i odebrany jeden chory kociak, którym zajęła się Zgłaszająca. 

Na wiosnę planujemy powtórkę, żmudne, powolne wyłapywanie kotek i kocurów, tak, żeby liczące około 20 osobników stado już  się nie powiększało  ... 

Bo jedna z podwrocławskich wiosek nie jest miejscem przyjaznym dla kotów, choć istniejące tam warunki wydają się być idealne do współistnienia kotów i ludzi, ale .... jak widać z emaila poniżej ludzie potrafią zepsuć .... czasami BARDZO WIELE...

,,,Proszę o pomoc dla kotów w ...... O tej historii wiem , od starszej pani która tam mieszka.
Próbowałam sama  pomoc , lecz nie daję rady. Problem mnie przerasta. Wziełam stamtąd 5 kotów , ale to wszystko za mało.
Obecnie są tam 4 dzikie i ciężarne kotki, które nie mają gdzie urodzić. Ostatnio kotka urodziła pod stertą gruzu.Robotnicy którzy przyszli wywozić gruz znalezli kocieta. Już 1 było martwe. Nie wiem , co się dalej z nimi stało. 
Ludzie zabijają kocięta , jeżeli tylko mają do nich dostęp. 
W czerwcu zamordowano 2 podrośnięte już kotki i podrzucono pod drzwi piwnicy karmicieli. Zwłoki leżały tam tydzien czasu , aż sie zaśmierdziały. Lokatorzy bloku widzieli te zwłoki, lecz przechodzili obojętnie. Jeden z nich powiedział, że to jest ,,nauczka,, .   
Jaka ,, nauczka.,,? - dla starszej pani, żeby nie karmiła kotów, bo oni nie chcą kotów! 
Starsza pani nie zrobiła zdjęć tych kotów, nie zgłosiła sprawy na policje. Bała sie.  Powiadomiła tylko mnie, ale powiadomiła zbyt pózno. Dopiero po tym, jak zwłoki zostały usunięte.
W 3 blokach popegeerowskich wszystkie okienkta piwniczne są pozamykane.
Starsza pani próbowała ubiegłej zimy otwierać okno w piwnicy, lecz sąsiedzi wymusili na niej zamykanie z powodu strat ciepła.
Prosze o pomoc, bo małe kocięta są zabijane lub umierają z powodu zimna i głodu. Stado dorosłych kotów jest wiecznie głodne.  Nie ma co jeść.  Koty przychodza pod balkony i żebrają o jakiegoś ochłapa np. ziemniaki z obiadu. To nie żart!!! Sama widziałam jak głodne koty jadły zimne ziemniaki z obiadu.''

Mam nadzieję, że na wiosnę, nim zacznie się kolejny kociakowy sezon zdziałamy w tej miejscowości więcej.

Póki co kotki są karmione dzięki karmie zakupionej przez Zgłaszającą interwencję. Może i my się jakoś dorzucimy.

A jeśli zadzwoni do naszej fundacji, że potrzebna jest pomoc, że trzeba jechać odpalę auto kolejny raz ...

sobota, 18 listopada 2017

Ratując Małą, Maleńką


Nasza najnowsza podopieczna to Mała.

Póki co korzysta z dobrodziejstw szpitaliku SKVet Klinika Weterynaryjna, gdzie postawiono ją na łapki.

Odstawiła ją tam Zgłaszająca, twierdząca, iż stan Małej waha się między tym światem a Tęczowym Mostem...

Mała pojawiła się w dniu kiedy miałam odpoczywać korzystając z wolnego dnia z pracy.
Spokojnie przerobić owoce pigwy, ogarnąć mieszkanie, może załatwić coś jeszcze.

Zgłaszająca wysterylizowała ją dzień wcześniej na bon ze schroniska, w a piątek 10.11.2017 zaczęła szukać dla niej opieki gdy okazało się, że stan Małej jest średni ....

Mała to kilkuletnia kotka, która wiele już przeszła w życiu.

Rodziła, niedojadała musiała walczyć o byt.

Jest szczuplutka, malutka, miała wszy i opuchnięte poduszeczki od łapek.

Póki co zrobiono badania krwi, dostała antybiotyk i steryd, przebadano ją na FiV i FelV i wynik jest ujemny ( zdrowa ). 
Obsikano ją na wszelkie możliwe pasożyty, osłuchano delikatne serduszko.

Czekamy aż zupełnie stanie na łapki, da się poznać i wtedy być może zaczniemy szukać jej domu, który ją pokocha.
Chcielibyśmy, żeby jej czas na ulicy już się skończył.

Póki co szykujemy się do rozliczenia z kliniką i wzięcia Małej do fundacyjnego domu tymczasowego.

A może ktoś zechce wesprzeć nas w tym zadaniu ? 
Wspomóc gotówką, lub udostępnić dla Małej 
jakiś kąt ?.

Póki co nie może zostać zaszczepiona, dopiero kilka dni po zakończeniu terapii antybiotykiem.

Wpłat na Małą można dokonywać na konto Fundacji Pręgowane i skrzydlate
nr 74124040251111001070909435 paypal pregowaneiskrzydlate@wp.pl.

A dom tymczasowy lub stały ugadywać pod telefonem 575747471 lub emailowo 
pregowaneiskrzydlate@wp.pl :-)
Koteczka przebywa we Wrocławiu.

niedziela, 5 listopada 2017

koniec nocy z Lolkiem :-)

Ci co śledzą naszego facebooka już wiedzą, dla tych co tego nie robią wklejam jeszcze na blog.

Najnowsze wieści ... nie uprzedzałam Was wcześniej, żeby nie zapeszyć, otóż ....

Moi drodzy ... piszę z drżeniem ręki nie do końca wierząc, że to prawda i skończyły się nasze wspólne noce, ale oto ... Lolek, Loluś mój mega mądry i mruczący tymczas, zostawiony niemal w agonii w lecznicy przez ,,Właściciela'' ma dom !!!.

Zamieszkał 01.11.2017 w Krakowie, gdzie trafił dzięki reklamie zrobionej przez Miłozwierz ( dziękujemy !!!) i w nowej siedzibie pełni obowiązki Jaśniepana.

I co powiecie Państwo patrząc na fotki z nowego miejsca o kocie, który trafił do mnie w marcu 2017 niemal w agonii z wynikami krwi takimi, że mówili mi uśpij, bo ratunku już nie ma ?
....

Z wielokrotnie zawyżonymi parametrami nerkowymi, obolały, wkurzony, agresyjny.  nieświadomy co właściwie się dzieje ...

Przyznam się Wam w sekrecie, .... nie słuchamy takich mądrych rad, działamy wbrew rozsądkowi, słuchając
nadziei, walczymy do końca, nie dosypiamy w nocy i czasem ... udaje nam się zwyciężyć ...

Każdy kto chce, może wesprzeć działania naszej NIE-rozsądnej fundacji wpłacając dowolną kwotę na działalność statutową na konto nr 74124040251111001070909435 paypal: pregowaneiskrzydlate@wp.pl lub kupując w zooplusie przez banerek z naszego bloga:-)

To, co widzicie na blogu to tylko część działań naszej fundacji, żeby wpisać wszystko nie starcza mi czasu, nie wspominam też interwencji źle zakończonych ... zgłoszonej wczoraj interwencji nadałam numer 97 ... tyle ich było 2017 roku.

A to o Lolku pisze jego nowy dom i muszę przyznać, że z ostatnim zdaniem trafił w 100 % :-)

,,Lolek ma się świetnie, chociaż trochę się boi wszelkich gwałtownych ruchów i czasem się czai, żeby do nas podejść. Ale na ogół jest bardzo przymilaśny i cały czas mruczy :-). W ogóle nie ucieka, otwarte drzwi go nie interesują, bawi się cieniem i cały czas pilnuje, gdy ktoś coś je :-)''.








sobota, 4 listopada 2017

Szaruś rozpoczął nowe życie, my zostaliśmy z długami

Szaruś nie jest pięknym kotem.

Ba, nie jest nawet miłym.

Do tego jest chory, ma FIV + i nie ma dla niego miejsca wśród zdrowych kotów.

A jednak, walczyliśmy dla niego o nowe, lepsze życie i wydaje się, że właśnie się ono zaczęło...

Trafił do nas pod koniec września, po 2 tygodniach łapania przez zdeterminowaną Panią Kasię,która zaczęła działać, gdy w dokarmianym przez nią stadzie pojawił się nowy, mizernie wyglądający i trzymający
się na uboczu, oblepiony czymś kot ... Szaruś.



Od razu, jeszcze ,,ciepłego'' zawieźliśmy go do zaprzyjaźnionej kliniki, gdzie badania krwi wykazały, że mamy oto kota z FIV+.

Pani Kasia była niemal pewna, że to koniec mizernego, biednego, pełnego strachu kociego życia.

Okazało się jednak, że jest inaczej ....pod troskliwą opieką inne parametry krwi okazały się być całkiem dobre, biegunka skończyła się a szmery w płucach
zamilkły ... zaczęliśmy szukać dla Szarusia miejsca na resztę życia...

Został wykastrowany, zaszczepiony ...

02.11.2017 został odebrany z kliniki i zawieziony do azylu dla takich kotków jak On, z FIV +

Nam, malutkiej fundacji zostały długi do spłacenia i brak środków na kolejne fundacyjne działania, dlatego zrobiliśmy dla Szarusia internetową zbiórkę
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/szarus, na której prosimy o wsparcie.



Nie możemy przestać działać, bo jak mówią ... ratując jedno życie ratujesz cały świat ...