poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Merylin vel Marilyn wykastrowany

Merylin, a właściwie Marilyn, który to imię zawdzięcza czarnej plamce przy nosce nie dał się przekonać choć starałam się jak mogłam...

Cały czas u mnie spędził schowany w transporterku, a przeniesiony w klatce bytowej do salonu w ogóle nie odważał się z niej wychodzić, żeby choć coś zjeść...

Dlatego po kastracji wrócił tam, skąd przyszedł.

Na podwórko ... i tak pierwszy raz zobaczyłam go naprawdę szczęśliwego :-).

Ma tam opiekę, rodzeństwo, mamę, schronienie ... wybrał wolność ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz