piątek, 31 października 2014

a u Mruczki wszystko OK ....

Na początku października pisałam o Mruczce, zaniedbanej kotce, która musiałam oddać właścicielce  z wielkim żalem i niepokojem, choć na szczęście udało mi się ją wcześniej wysterylizować, odrobaczyć i zaszczepić.      

Spotkałam ją dzisiaj !
U Mruczki wszystko OK i będzie tak długo, jak długo będzie kotem wychodzącym !

Znalazła sponsora, osobę, która buduje dom na pobliskich łąkach.
Nawet, gdy właściciela domu nie ma na budowie robotnicy mają przykazane, żeby dokarmiać przychodzącą codziennie biało-szarą kotkę.
I robią to !

Właściciel domu zostawił na budowie miseczkę i karmę dla kotki.

Nie wiem, jak wygląda ten odpowiedzialny i dobry człowiek, bo nigdy go nie spotkałam, ale wiem, że jego opieka jest ratunkiem dla kotki.

I jak widać ma się ona całkiem, całkiem nieźle ....



czwartek, 30 października 2014

Puszkin niezwykły kot do niezwykłego domu

Puszkin, niby nieufny, nieśmiały kot, a jednak widzę, jak się zmienia.

Przychodzi rano, staje na tylnych łapkach i miauczy mi nad uchem, że pora wstać.

Gdy robię kawę, przychodzi i miauczy, że przecież wpierw powinnam dać coś do kocich miseczek.
Uwielbia patrzeć przez okno, wylegiwać się na łóżku, także wtedy, gdy w nim śpię, bawić się z innymi kotami i obserwować co się dzieje.
Najczęściej jakiś metr od człowieka, najczęściej na dystans.
Choć gdy nasypuję jedzenie do miseczek przychodzi i daje się głaskać, bo niezły z niego łakomczuszek, podobnie, jak daje się głaskać, gdy podchodzę spokojnie, siadam koło niego na łóżku i wyciągam rękę .... czasem nawet wydaje mi się, że słyszę mruczenie.

Puszkin to kot dla osoby, zakochanej w kotach, która zaakceptuje jego płochliwość, przeplatana drobnymi chwilami bliskości, która będzie chciała stworzyć z nim wieź.

Ma około 2 lat, trafił do mnie w lutym 2014 z otwartym złamaniem lewej łapki, leczonym przez Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż. Był wtedy bardzo nieufny, obolały, nie wiadomo było, czy uratuje łapkę. Łapka jednak się zrosła i Puszkin uwielbia na niej brykać, brykać, brykać.

Dogaduje się z innymi kotami, może też mieszkać z psem.

Nigdy nie zaatakował człowieka, choć może przestraszony syczeć, straszyć, choć
teraz to się już zupełnie nie zdarza.

Jest zaszczepiony, wykastrowany, odrobaczony.

Przebywa we Wrocławiu.
Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.

Kontakt alexsandra@wp.pl






środa, 29 października 2014

Mała Mi - cichutka, niekłopotliwa koteczka szuka swojego domu

Mała Mi - cichutka, niekłopotliwa koteczka szuka swojego domu  


Mała Mi ma około 3 lat.
Pochodzi z działek, ale nie dała by sobie tam rady ze swoją delikatnością. Kiedy została złapana była chora. Miała koci katar. Teraz jest całkiem zdrowa.  
Na pewno jest ktoś kto pokocha taką niekłopotliwą kotkę i będzie się cieszył jej nieabsorbującym towarzystwem. Ona odda mu miłość. 



Mi jest spokojną, nieśmiałą i małą koteczką (waży ok 3,5 kg), której w domu prawie nie widać. 

Czasami tylko trąci łapką, żeby wsypać jej coś do miseczki i cichutko miauknie.
Daje się głaskać, ale tylko na swoich zasadach i gdy ma dość okazuje to. 
Dlatego nie nadaje się do domu gdzie są małe dzieci.
To piękna i wrażliwa cichutka koteczka.
Dogaduje się z psami i kotami, pięknie opiekowała się małymi kociakami które miałam na domu tymczasowym.

W nowym domu może potrzebować trochę czasu na aklimatyzację i wyjście spod szafy...
Jest zaszczepiona i odrobaczona.
Testy na Felv ani Fiv ma ujemnie, jest wystelizowana.

Kotka jest wyjątkowa. Czekam na telefon od osoby, która ją pokocha.

Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.

Kontakt alexsandra@wp.pl

Kotka jest pod opieką osoby prowadzącej profil fb pregowane i skrzydlate oraz bloga http://pregowaneiskrzydlate.blogspot.com/

Przebywa we Wrocławiu.








U, u, u ... korzonki

Od soboty 18 października, kiedy to wróciłam z pieszej pielgrzymki do Trzebnicy, czułam, że coś jest nie tak...
Smarowałam plecy, wygrzewałam, łykałam leki przeciwzapalne,  licząc, że przejdzie tak, jak zawsze przechodziło, ale dziś rano okazało się, że nie mogę ruszyć ani ręką, ani nogą, tak bolą mnie ledźwie ....
Koty miauczały więc sykając z bólu nałożyłam im mokrego do miseczek, krok za krokiem zwlokłam się na dół, żeby wypuścić na dwór psa - Akiego, a gdy wróciłam do kuchni nałykałam się leków przeciwbólowych i nastawiłam budzik na 7 licząc, że może wtedy okaże się, że ból minął i spóźniona, ale zwarta i gotowa pojadę do pracy.
O 7 okazało się, że dalej ledwo mogę przewrócić się z boku na bok, więc zdecydowałam się sięgnąć po Ketonal , który zażywał Maniek po złamaniu palca.

Godzinę później było lepiej na tyle, że mogłam skorzystać z łazienki a nawet ubrać się i pomalutku, bardzo pomalutku podreptać na poranny spacer z Akim.

Bo Aki, nasz pies, nie pójdzie na spacer , (choć jako skundlony Husky uwielbia spacery) z nikim, póki wie, że w domu jestem ja.
Tak, więc nawet jak choruję z gorączką, bólem pleców czy z każdą inną przypadłością muszę wychodzić z domu, żeby wyprowadzić psa.

Do dziś pamiętam Azę, mojego poprzedniego psa, która była zakochana we mnie do tego stopnia, że gdy padłam ( dosłownie padłam i leżałam zwijając się z bólu) na kręgosłup przez cały dzień nie wyszła z domu, aż do wieczora, gdy po wizycie domowej lekarza i zastrzyku poczułam się dobrze na tyle, że zgięta w pół, podpierając się laską mojej ukochanej, nieżyjącej babci powolutku wyszłam z nią na podwórko.
Aza zresztą, nie wychodziła na spacer z nikim, prócz mnie, nawet jak mnie nie było i kiedy musiałam wyjechać do Torunia na pogrzeb przez 2 dni nie dawała się wyciągnąć z domu. Czekała na mnie ....



niedziela, 26 października 2014

Karolinka młodziutka dziewczynka, szuka swojego domu



Karolinka będzie wielką radością dla swoich nowych ludzi. 
To przepiękna (zdjęcia tego nie oddają), inteligentna, młoda (4,5 miesięczna) kotka, która dopiero po złapaniu nauczyła się kontaktu z człowiekiem.

Uwielbia spać w łóżku, towarzyszyć człowiekowi w każdej czynności i wpychać swój zakrapiany nosek w każdy kąt, ale wobec obcych osób jest płochliwa, dlatego nowy dom musi dać jej dzień, dwa dni na aklimatyzację.

Jest radosną, bezpieczną kotką, nie drapie, nie gryzie.
Dogaduje się z innymi kotami, MOŻE MIESZKAĆ Z PSEM.

Czeka na człowieka, który ją pokocha i zaakceptuje jej płochliwość w stosunku do obcych.

Jest wspaniała kicią i wypatruje domku najlepszego z możliwych.

Jest dwukrotnie zaszczepiona i odrobaczona.

Przebywa we Wrocławiu pod opieką osoby prowadzącej bloga pregowaneiskrzydlate.blogspot.com.

Kontakt alexsandra@wp.pl














piątek, 24 października 2014

100 powodów, dla których warto adoptować ode mnie kota ...

100 powodów, dla których warto adoptować ode mnie kota ..

Może takie, że kotki, które oddaję są nauczone kocich manier, jedzenia różnego rodzaju karmy, przebywania z innymi kotami, psami i wypieszczone do granic możliwości :-).

Każdy z nich na wolności nie miał szansy na długie życie, bo każdemu coś dolegało, mniej lub bardziej zaawansowany koci katar, zarobaczenie, złamana łapką, inne choroby i pasożyty,... każdy z nich wyszedł jednak na prostą i nie pamięta, a może nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że razem z osobami zgłaszającymi uratowałyśmy im życie.

Moje kotki zadowolone, na swój sposób szczęśliwe, bardziej lub mniej pro ludzkie i oswojone czekają na swoje stałe domy, już na zawsze ...

Dostałam wieści z domu, do którego trafiły Jacek i Agatka. Wspaniały dom, w którym mieszkały już 4 koty 2 duże psy i królik.

 Dzięki takim nowinom zapominam o zmęczeniu, rozczarowaniach i kosztach ratowania małych i dużych futrzaków.

,,Kociaki są wspaniałe, teraz już się niczego nie boją, nawet wielki czarny potwór ( tj .berneński pies pasterski albo podobne cudo-przypis mój) jest kochany.
Przytulają się do wszystkich nie zważając na to czy ktoś ma na to ochotę czy nie. Rozrabiają, wszędzie wchodzą, przewalają się przez całe mieszkanie.
Jedzą zastraszającą ilość (wiecznie są głodne), warczą jak im się coś zabiera z miski. Rosną jak na drożdżach (niestety).''

A ja wspominam dwa 8 tygodniowe biało-czarne kotki złapane przywiezione do mnie  przez niesamowitą Panią Anię.

I najbardziej mnie cieszy, że ich mama, mega inteligentna i sprytna kotka, bo wielu miesiącach starań Pani Ani została złapana i wysterylizowana.

Brawo, brawo, brawo !!!







czwartek, 23 października 2014

Kleo w nowym domu

Kleo w nowym wspaniałym domu a ja padam z nóg. Koty mnie wykończą niedługo ...

Ale jaka radość, gdy trafiają do takich wspaniałych domów, jak ten Kleo.
Nowa właścicielka zakupiła już nawet w zooplusie siatki ochronne do okien, które chronią, przed wypadnięciem, gdy okna są uchylone.
http://www.zooplus.pl/shop/koty/drzwi_siataki_preparaty/ochronne_kratki_kot/30843
Pani bardzo odpowiedzialnie podchodzi do opieki nad małą.

Najlepsze, że chyba ta kicia była jej pisana, bo gdy oglądałam zdjęcia z zoobotaniki, gdzie Kleo była wystawiana na stoisku Stowarzyszenia Ochrony Ekostraż w oczy rzuciło mi się zdjęcie, gdzie roześmiana rudowłosa Pani trzyma w rękach właśnie tą czarną koteczkę.
Przez głowę przemknęła mi myśl ,, czemu Pani, jeśli z taką  radością miała kicię w rękach jej nie adoptowała'' ?
Czemu kotka, mimo swojego ogromnego uroku wróciła z targów dalej jako bezdomna pod mój dach ?

I oto dwa tygodnie po targach zadzwoniła osoba, która natrafiła na moje ogłoszenie przeglądając internet i tak od słowa do słowa zgadałyśmy, się, że Pani była na zoobotanice i taką kotkę tam widziała ...

Niesamowity zbieg okoliczności.

A Kleo szczęśliwa :-)

poniedziałek, 13 października 2014

Kleo 11 tygodniowa kotka psotka szuka swojego domu


Dorotka zrobiła kotce wczoraj zdjęcia, Gosia napisała krótkie ogłoszenie, trafnie ujmujące koteczkę, a ja tylko zamieszczam. Jak dobrze mieć innych ludzi , którzy pomogą nam, gdy sami nie dajemy rady.

Ta czarna kotka do koci ideał.
Ufna, odważna, kontaktowa-sama radość.
Uwielbia brykać w zabawie, jest wszędobylska i otwarta.
Kocha ludzi, z przyjemnością siedzi na kolankach i mruczy.
Świetnie radzi sobie z innymi kotami, dogaduje się z psem.

Koteczka jest zaszczepiona i odrobaczona.

Kleo to wiejska kotka uratowana od człowieka, którego nie obchodzi los jego kotów.

Czekam na telefon /email osoby, która się w niej zakocha i da jej odpowiedzialny domek na zawsze.

Naprawdę warto !

Kotka przebywa we Wrocławiu, warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej

Ola 781272349                alexsandra@wp.pl




 




 


piątek, 10 października 2014

Mruczek na okresie próbnym

Jeszcze nie odważę się zamknąć historii Mruczka i przenieść go do zakładki ,,tym udało się pomóc'', jeszcze nie dzisiaj, żeby nie zapeszyć.
Mruczek pojechał dziś do nowego domu, ale poczekam jeszcze kilka dni, nim uwierzę, że ta adopcja się udała.
Ostatnie doświadczenia z Zuzią sprawiły, że jeszcze nie wierzę, nie jestem pewna, nie wiem.
Dom wspaniały, 3 panie do rozpieszczania malucha i pewnie jeszcze więcej osób,  kocie towarzystwo, mnóstwo miejsca i zakamarków.
Mruczek przerażony całą sytuacją, skulony w sobie, albo chowający się pod bluzę osoby trzymającej go na rękach. Jeszcze nie taki, jak potrafi być. Jeszcze nie mruczący ...
Więc wypatruję wieści o nim i trzymam kciuki.
Trzymam kciuki za małego, wątłego, drobnego malucha, który tak odważnie mieszkał sam na okropnej ulicy a teraz być może ma swój ciepły kąt.

Tak to nówka nieśmigana z klatki łapki być może stała się domowym kotkiem :-)

Nawet nie mam udanych jego zdjęć, więc tylko takie, symboliczne ...



czwartek, 9 października 2014

Dwa małe kilerki do kochania i przytulania.

Dzisiejszy wieczór spędziłam w lecznicy Doran, czekając, na badania na Fel i Fiv Mruczka, gdyż  Pani zainteresowana adopcją malucha, nauczona smutnym doświadczeniem, chce być  pewna, że kotek jest zdrowy.
Przeczekałam więc 2 godziny na swoją kolej, ale przy okazji poznałam Panią Gosię, która niespodziewanie stała się domem tymczasowym dla 5 kociąt, gdy okazało się, że w jej piwnicy okociła się okoliczna koteczka.
Koteczka w poniedziałek idzie pod nóż ( dla nie zorientowanych wyjaśniam, że będzie sterylizowana), a Pani Gosia szuka domu dla dwóch kotków, które jeszcze u niej zostały, Ogonka i Spryciarza.
Kotki mają 9 tygodni, są całe czarne, świecące , grubiutkie, piękne i bardzo przyjaźnie nastawione do ludzi.
Ogonek jest gapowaty, spokojniejszy , za to Spryciarz .... z tego będzie dynamiczny, łowny kot.
Telefon p. Gosi 692-73-46-18
Tylko brać i kochać.




poniedziałek, 6 października 2014

Zuzia wróciła

Zuzia wróciła z adopcji, gdyż dziewczyna, która ją wzięła dowiedziała się w nocy, że musi wyjechać na szkolenie na dłuższy okres. Więc dziś po pracy jechałam po małą. Szkoda słów ....
Mruczek i Zuzia szaleją :-)

niedziela, 5 października 2014

Zuzia w nowym domu

Zuzia razem z Mruczkiem , kotem z placu Strzeleckiego występowała dziś na targach tj Zoobotanice, gdzie przygarnęło ją stoisko Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż.
Jak na małego diabełka przystało, nie dała się zestresować nowym miejscem i tłumem odwiedzającymi, tylko brykała na całego.
I tym sposobem wpadła w oko pewnej młodej Pani, która nigdy nie myślała, że zakocha się w kocie i od dziś wieczora zamieszkała u niej.
Pani ma wsparcie bardziej doświadczonych w kotach znajomych, więc jeśli relacje między Zuzią a psem, którego Pani dostaje czasem pod opiekę  będą ok maleńka ma szansę na fajny i ciekawy, młodzieżowy domek, w którym nie powinna się nudzić.
A u mnie w domu powiało spokojem i nudą, choć przecież na brak kotów nie mogę narzekać.
Ale jakoś nic nie bryka, nie biega przez pokój tam i spowrotem i nie wdrapuje się na kolana.
Koty leżą na kanapach i udają, że ich nie ma ....

a rekord w udawaniu nieobecnej pobiła dziś  Mała Mi, której nie widziałam w domu o 16 i gdy nie pojawiła się do 19 zaczęłam podejrzewać, że jakimś sposobem wymknęła się z domu i uciekła ... tym bardziej, że nawoływanie w coraz to nowych pokojach, otwieranie szaf, sprzątanie kuwet i sypanie jedzenia do miseczki nie spowodowało pojawienia się kotki .... i dalej nie wiem, gdzie była, po prostu zjawiła się nagle jakby nigdy nic ...


środa, 1 października 2014

Mruczka, ... dziś mi trochę smutno ....

Dziś mi trochę smutno.
Smutno zrobiło mi się, gdy po powrocie z pracy otworzyłam drzwi i wiedziałam, że za zamkniętymi drzwiami pokoju w którym przechowuję karmę nie ma Mruczki....
Dziś znalazłam w necie słowa, które doskonale ją opisują :
,,Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway 
Mruczka pełna wewnętrznego spokoju, pogody, dystansu do siebie i świata.


Zjawiła się wczoraj wieczorem pod moim domem i zabrała ją Pani, twierdząca , że jest właścicielką koteczki, osoba, której nie powierzyłabym żadnego zwierzątka, co dopiero przemiłej, rozmruczanej kici,  co dopiero .... Mruczki ....
Nie miałam czasu żeby z nią rozmawiać bo wychodziłam, ale za godzinę zjawiła się znowu z wielkim facetem, który może miał udowodnić prawdziwości słów Pani.
Wzięli kotkę i poszli, a ja martwię się teraz o małą ... pouczyłam Panią, że kota się karmi ale nie wiem, czy nie było to tylko rzucanie słów na wiatr.
Kotka pojawiała się na polach, gdzie chodzę z psem. Przychodziła a potem znikała na parę dni, ale jak była, to zawsze głodna, zawsze łaknąca kontaktu z człowiekiem, tak , jakby był dla niej całym światem.
W końcu gdy dwa tygodnie temu spotkałam ją i wyglądała na bardzo wychudzoną i głodną zdecydowałam się zabrać ją do domu, podkarmić, wysterylizować, poszukać jej domu, bo wydawało się, że kicia jest niczyja.
Jedną tylko mam satysfakcję, z całej tej afery.
Kotkę zdążyłam odrobaczyć, zaszczepić i wysterylizować, więc nie będzie choć niepotrzebnych nikomu kociaków błąkających się po mojej ulicy .....