
Dom tymczasowy to nie historia na kilka dni, to czasem wolno przepływający czas ... czekanie, nim podopieczny okaże się gotowy do adopcji, a potem ... czekanie na dobry dom ...
Wymaga cierpliwości, której często mi brak, i wiary, że każdy z kocich podopiecznych kiedyś w końcu znajdzie miejsce, które jest jego przeznaczeniem.
Cudowny dom, który gdzieś na niego czeka ...

W sprawie Migotki dzwoniło kilka osób, ale jakoś z tych telefonów nie wynikało zbyt wiele, do czasu .. gdy zadzwonił Pan Darek, przyjechał z dziećmi tylko zobaczyć koteczkę i .... po kilku godzinach wrócił znowu, bo kicia tak zapadła w dziecięce serca, że nie chciały dłużej czekać ... :-).
Od razu uprzedzam, tych, co się boją, Pan Darek ma już takie całkiem duuuże dzieci, nie dałam kici niemowlętom :-)
A kicia chyba coś czuła, że tak będzie, bo szykowała się do drogi.
I jakie wieści od niej dzisiaj ?
Podobno nigdy żadnemu kotu nie pozwalano na tyle co jej :-) ... ze zdjęć widać, że skwapliwie z tych przywilejów korzysta :-)...
A Pan Darek - mówi o niej Kochany Gryzoń ....( kicia miała nawyk podgryzania przy zabawie, dlatego odpadał dom z maleńkimi dziećmi ) :-).
i oto Migotka na włościach :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz