czwartek, 26 lutego 2015

Żółw wodny ze śmietnika

Czego to ludzie nie wymyślą .... wczoraj ratowałam żółwia wodnego znalezionego w śmietniku w Centrum Handlowym znajdującym się naprzeciwko moich okien.
Ratowałam, to może za duże słowo, załatwiłam kogoś, kto odebrał zwierzaka w godzinach pracy dyrekcji Centrum i mi przekazał.
Ania zaangażowała się w misję odbierania i nawet próbowała nakarmić zwierzaka, a ja przekazałam go już dalej do Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż z Wrocławia.

Sama w nim działam, ale żółwie to już nie moja specjalność.

Odebrali go ode mnie tak szybko, że nie zdążyłam już zrobić zdjęć :-)

piątek, 20 lutego 2015

Nie podoba mi się to wcale a wcale ...

Powiem tak ... k... mać.
Moje teraźniejsze tymczasy okazały się wyjątkowo oporne na leczenie i dziś, gdy myślałam, że wychodzimy na prostą usłyszałam jak Nicpoń kicha....
Nie podoba mi się to kichanie i nie podobają mi się jego załzawione oczka wcale a wcale , a przed nami weekend bez większych szans dostania się do moich sprawdzonych weterynarzy, tym bardziej, że mam studia.
W poniedziałek zaś w Doranie ( przychodnia weterynaryjna we Wrocławiu), gdzie chodzę, kolejka osiąga takie rozmiary, że muszę nastawić się na 3 godziny czekania i to, że nie dotrę na jogę.
Nie podoba mi się to wcale a wcale

I pomyśleć, że byłam dziś u innego weterynarza ( w Kamieńcu Wrocławskim) , u którego leczę innego kota-Happy i nie wzięłam Nicponia ze sobą bo wydawało mi się, że maść do oczu ustawioną ma ok i ona wystarczy ....

czwartek, 19 lutego 2015

Nuka - czarna nieśmiała dziewczynka

Nuka przyjechała do mnie razem z Nicponiem i Nikitą, ale jest chyba od nich trochę młodsza.

Urodziła się pod koniec września 2014.

Jest prześliczną czarną koteczką z małą białą plamką pod mordką.

Przyjechała niemal zdrowa i po leczeniu szybko doszła do siebie, tak, że obecnie jest już dwukrotnie zaszczepiona.
Jest też odrobaczona.

Powoli, bardzo powoli oswaja się z człowiekiem.
Przez pierwsze dni niemal czołgała się, ciągnąc brzuszkiem przy samej podłodze, teraz już kroczy z dumnie podniesionym ogonkiem.

Jest ciekawa tego, co się dzieje, śpi w łóżku i poluje na stopy wystające spod koudry

Przemiła, nieśmiała koteczka, z której nie wiadomo co wyrośnie.

Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.

Kontakt alexsandra@wp.pl

Nicpoń, mruczący wulkan energii

Nicpoń urodzony pod koniec września 2014. 
Złapany chorujący na koci katar razem w siostrą Nikitą na wrocławskich działkach.
Dziś ma jeszcze lekkie zapalenie spojówek.

Wyrósł na wielkiego, mruczącego, wskakującego na kolana kocurka.
Jest przemiłym kotem, dogadującym się z innymi zwierzakami. 
Może mieszkać z psem.

Pełen energii, wszędzie go pełno.

Ma piękne pręgowane kółka po bokach

Jest odrobaczony.
Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.

Kontakt alexsandra@wp.pl



Nikita kotka rozdająca całuski

Ponieważ Pani, która w listopadzie przywiozła mi Nikitą ( biało - szaro-ruda), Nicponia ( pręgowany z ogromnymi kółkami na grzbiecie) i Nukę pytała, jak wyglądają teraz kotki wstawiam zdjęcia, takie, jakie mam, licząc, że w końcu dojedzie do mnie jakiś lepszy fotograf :-)

Nikita. Urodzona pod koniec września 2014 roku.

Kotka mająca fioła na punkcie człowieka, przemiła, mrucząca, wskakująca na kolana, dająca namiętnie gromady całusków.
Spędza czas najchętniej zawsze koło swojego opiekuna, na kolanach, na ramionach, na głowie.
Oczywiście śpi w łóżku.
Ideał dla kogoś, kto chce mieć kotka - przylepę, choć czasem zdarza się jej w rozbrykaniu podgryzać stopy człowieka.

Dogaduje się w innymi kotami i psem, jest odrobaczona. Kuwetkowa.

Gdy przyjechała do mnie miała koci katar, teraz prawe oczko mimo długiego leczenia trochę łzawi i nie wiadomo, czy nie będzie to właśnie taka Nikity uroda.

Kotka jest bardzo zżyta ze swoim bratem Nicponiem.



Szuka kochającego domu, najlepszego ze wszystkich. Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej.

Kontakt alexsandra@wp.pl

a na koniec Nikita zaraz po przyjeździe do mnie, gdy ledwo tliło się w niej życie


Logo

Karolina zrobiła mi piękne logo. No i jaki z niego pożytek jeśli pomimo wielu prób nie umiem umieścić go na blogu :-( ...

Z fb poszło mi lepiej....


poniedziałek, 16 lutego 2015

Wieści od Małej Mi

Mała Mi, śmieszna, urocza, wrażliwa koteczka, najbardziej przeżyła przeprowadzkę do nowego domu ze wszystkich kotów, które udało mi się wyadoptować.

W czwartek ponieważ nie wzięłam ze sobą telefonu po powrocie do domu zobaczyłam takiego  rozpaczliwego smsa

,,Szanowna Pani A...Pilnie prosimy o kontakt w sprawie Małej Mi. Od czasu przeprowadzki kotka odmawia jedzenia.Wczoraj zjadła trochę karmy mokrej, dzisiaj nie jadła wcale. Nie wiemy co możemy zrobić w tej sytuacji. Pilnie prosimy o telefon ...''

Gdy rozmawialiśmy stanęła mi przed oczami moja kotka Tosia, która strasznie przeżywała stratę swojego poprzedniego domu i po przeprowadzce do mnie przestała jeść, tak, że musiałam przez tydzień jeździć z nią na kroplówki.

Po rozmowie ze mną, Państwo, którzy bardzo przejęli się sytuacją pojechali wieczorem do weterynarza i kupili uspokajające feromony.
Nie wiem, czy to zasługa feronomów, czy czasu i cierpliwości nowego domu, bo oto wczoraj odebrałam już takie wieści

,,Kotka ma coraz większy apetyt i się coraz bardziej pocieszna robi. Jeszcze się chowa pod meblami, ale za to nocą buszuje po pokoju i nawet zaczyna bawić się zabawkami! Jeszcze czekamy na moment aż wyjdzie z sypialni....''

Trzymam kciuki za słodką czarną mordkę i jej nowych ludzi, którzy wykazują dużo cierpliwości i serca do zagubionej w nowej sytuacji koteczki.

środa, 11 lutego 2015

wyprowadzka Małej Mi

Wczoraj, właśnie wczoraj , ciągle nie mogę w to uwierzyć, Mała Mi wyprowadziła się od nas.

Wypatruję jej spokojnej mordki, czekam na ciche miauknięcie, a tu nic.
Nie ma jej.

Pojechała do nowego, przesympatycznego domu.
Do młodych ludzi, którzy chcieli czarną, spokojną , dorosłą , niezależną koteczkę, która niekoniecznie będzie nakolankową przytulanką.
I mimo, że ogłaszałam ją tak słabo wypatrzyli ze sterty ogłoszeń właśnie nią, Małą Mi.

Za kilka dni odwiedzę malutką, a teraz tylko wspominam ten wspólnie z nią przeżyty rok i wielką drogę, jaką przeszła, z chorej, niezbyt oswojonej kotki z działek stając się zdrową, piękną, błyszczącą, puchatą kuleczką, która czasem wskakiwała na kolana.