![]() |
Karolinka i jej krapiasty nosek |
Państwo wykazują się dużą dozą rozsądku, cierpliwości i mądrością, dając maleńkiej czas na powolne poznanie nowego miejsca i domowników.
Gdy wyjeżdżałam zostawiłam kicię zastygłą z przerażenia, wciśniętą w mały kąt za kanapą, nie reagującą ani na przysmaki, ani na ulubioną zabawkę.
Nie mogłam w nocy spać myśląc o jej przerażonym serduszku.
W niedzielę dostałam krótkiego emaila , że kotka została wyciągnięta zza kanapy, dawała się głaskać i rozglądała, ale też trzęsła się cały czas i że nie wychodzi zza kanapy, gdy nikogo nie ma w domu.
Ale za to dziś rano odczytałam kolejnego emaila o wiele mówiącym tytule ,,dobre wiadomości'', nie będę go skracać, tylko skopiuję w całości, mam nadzieję, że Pani, która go wysłała mi wybaczy :
,,Pędzę z dobrymi wiadomościami. Dziś kicia zwiedza salon między naszymi nogami, dwa razy wyszła nawet na korytarz ;) Długo bawiła się swoją zabawką z wszystkimi domownikami. Co prawda nadal widać, że się boi, ale na zagadywanie do niej reaguje już nie tylko sykiem, ale i kładzeniem się na plecach i czasem i miauczeniem ;) Przy głaskaniu na kolanach nawet mruczała ;) Chyba będzie dobrze ;)''
Bycie domem tymczasowym nie jest łatwe, bo z każdym oddanym zwierzakiem oddajemy część naszego serca, czasu, które poświęciliśmy temu zwierzęciu i chcemy, aby kolejny dom był najlepszy z możliwych i akceptował je tak samo, jak myśmy je akceptowali.
Cieszę się z tych wieści. Bardzo. Czy ogłoszenie pomogło?
OdpowiedzUsuńOstatnie zdania powinnam skopiować dla siebie. Sama prawda.
chyba pomogło i chyba po prostu Karolinka czekała na swój dom, który po moich telefonicznych wyjaśnieniach, że kicia jest kochana, ale płochliwa, więc będzie potrzebowała kilku dni na aklimatyzację zadzwoni jeszcze raz i da jej szansę
OdpowiedzUsuń