poniedziałek, 19 października 2015

Dokąd zawiodły mnie wędrówki za zwierzakami ....

tuż przed odebraniem gołąbka
Myślałam dzisiaj , odbierając kolejną ptasią biedę, tym razem od sióstr zakonnych na Ostrowiu Tumskim, dokąd zawiodły mnie wędrówki za zwierzakami.

Dziś siostry zakonne, do których wysłały mnie nieznajome Panie z TOZ, które skąś dostały mój telefon.

A wcześniej, w poprzednich interwencjach czy to ptasich, czy to kocich,  gdzie jeszcze byłam, z kim się kontaktowałam, kto szukał u mnie pomocy ?

Karmiciele podwórkowi, działkowi, mieszkańcy domków, kamienic i nowoczesnych mieszkań, mieszkańcy podwrocławskich wiosek , pracownicy kilku wrocławskich firm, Centra Handlowe, weterynarze z Uniwersytetu Przyrodniczego i inni wrocławscy weterynarze, sklepy zoologiczne, pracownicy Szpitala na Pastera, Panie łapiące koty w Szpitalu na Koszarowej, Straż Miejska, Centrum Zarządzania Kryzysowego, Panie z Sukiennic, dom pomocy społecznej, Zakon Franciszkanów, Izba Wytrzeźwień, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, zarządcy nieruchomości, jedni, których pamiętam do dziś, to ci, którzy wezwali mnie do zaplombowanego lokalu, jako , jak się wyrazili osobę zaufania publicznego, żebym wyniosła i zaopiekowała się klatką z papużkami,
Kancelaria Prezydenta ... tu już koloryzuję :-).

U Prezydenta jeszcze nie byłam.
zapakowani zaraz ruszymy do domu

Jak dotąd nikt stamtąd jeszcze po mnie nie dzwonił :-).

Jak widać, wszędzie można spotkać ludzi wrażliwych na zwierzęce cierpienie i czasem wystarczy tylko chcieć, odważyć się, zacząć działać, czasem tylko wykonać telefon, poprosić o kogoś o wsparcie żeby pomóc zwierzętom.

To nie tak, że nie da nic się zrobić.




p.s. gołąbek z dziś, niestety mimo podania antybiotyków nie przeżył, ... kruche jest bardzo ptasie życie :-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz