sobota, 22 października 2016

Jak Anioł Stróż, Dobrzy Ludzie, internet i technik weterynarii uratowali dobre imię dwóch lekarzy weterynarii i życie małego pieska :-)

Szczeniaczek buldożka, co prawda nie ten z historii, ale jest :-)
Ci którzy mnie znają, wiedzą.

Nie jestem technikiem weterynarii najlepszym z techników.

Nie umiem pobierać krwi, a przy szyciu ran trzęsą mi się ręce.

A jednak, być może i ja czasem mogę, pomóc Aniołowi Stróżowi, by z zwierzakowym świecie zdarzył się cud ...

Wracając dziś z pracy zahaczyłam o weterynarza, tego najlepszego z najlepszych.

Okazało się, że za chwilę ma być cesarka buldożki francuskiej. Był ze swoim Przyjacielem.
Poprosili o asystę przy zabiegu, przy odbieraniu szczeniaczków.

Zostałam, pomagałam, tyle, ile mogłam.

Po wszystkim pojechałam do domu ciesząc się, że oto zaczyna się wolny weekend.

Do czasu, gdy odebrałam telefon od lekarza, najlepszego z pytaniem, czy w kieszeni mojego płaszcza, tak przypadkiem, jako pasażer na gapę, nie przyjechał do mojego domu szczeniaczek.

Okazało się, choć może się to wydawać idiotyczne, że jedno maleństwo zniknęło na drodze, gabinet weterynaryjny, gabinet weterynaryjny-auto, albo auto - pieskowy dom i nie wiadomo, gdzie jest ....

Nie mogłam znaleźć sobie miejsca w domu.

Myślałam o zgubionym gdzieś, być może odchodzącym stworzonku.

Liczyła się każda godzina, minuta, chwila.

Pojechałam wieczorem pod znany gabinet, by  z latarką, pod sylwetkami zaparkowanych nieopodal aut szukać być może przyklejonej do jednego z kół istotki.

Nie znalazłam nic.

znaleziona zguba :-)
Gdy wsiadłam do auta odczytałam kolejny wpis pod zamieszczonym przeze mnie, mimo braku wiary w jego skuteczność ogłoszeniem na facebooku, że choć wydaje się to niewiarygodne zgubiono dziś ledwonarodzonego pieska.

Kliknęłam i nie wierzyłam własnym oczom.
Ze zdjęcia patrzyła na mnie mordka, której nie spodziewałam się już kiedyś zobaczyć.

Maluch znaleziony na drodze auto-pieskowy dom.

Anioł Stróż czuwał dziś nad jego życiem :-) i jak się okazało najlepszy z najlepszych weterynarzy nie miał udziału w jego zagubieniu :-).

Obaj zakręceni w całą historię lekarze weterynarii nie używają facebooka, nie daliby ogłoszenia, a tym samym nie zaangażowali by całej masy wrocławskich zwierzolubów w szukanie.

Tak sobie myślę, że nad nimi też czuwał Ktoś, że przypadkowo zaprosili mnie na zabieg, a potem zadzwonili, że zginął maluch :-).

Niech się zgubionej, znalezionej Kruszynce szczęści, burzliwie zaczęło się jej życie.

W zooplusie kupujesz, Oli zwierzaki ratujesz

Zooplus wspiera moje zwierzaki

4 % od zakupu przez baner zooplusa umieszczony na blogu zostanie

przekazane na dt pręgowane i skrzydlate

zooplus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz