niedziela, 19 listopada 2017

Jedna z podwrocławskich wiosek, ... wielki świat

Gdy dostajemy takie emaile, nie możemy spać spokojnie, nie możemy chociaż nie próbować pomóc, nawet, jeśli ta pomoc to głównie gotowość do jazdy 20 kilometrów od Wrocławia....

Kilka dni z rzędu, licząc na szczęśliwy los...

Efekt złapane dwa kocurki do kastracji i odebrany jeden chory kociak, którym zajęła się Zgłaszająca. 

Na wiosnę planujemy powtórkę, żmudne, powolne wyłapywanie kotek i kocurów, tak, żeby liczące około 20 osobników stado już  się nie powiększało  ... 

Bo jedna z podwrocławskich wiosek nie jest miejscem przyjaznym dla kotów, choć istniejące tam warunki wydają się być idealne do współistnienia kotów i ludzi, ale .... jak widać z emaila poniżej ludzie potrafią zepsuć .... czasami BARDZO WIELE...

,,,Proszę o pomoc dla kotów w ...... O tej historii wiem , od starszej pani która tam mieszka.
Próbowałam sama  pomoc , lecz nie daję rady. Problem mnie przerasta. Wziełam stamtąd 5 kotów , ale to wszystko za mało.
Obecnie są tam 4 dzikie i ciężarne kotki, które nie mają gdzie urodzić. Ostatnio kotka urodziła pod stertą gruzu.Robotnicy którzy przyszli wywozić gruz znalezli kocieta. Już 1 było martwe. Nie wiem , co się dalej z nimi stało. 
Ludzie zabijają kocięta , jeżeli tylko mają do nich dostęp. 
W czerwcu zamordowano 2 podrośnięte już kotki i podrzucono pod drzwi piwnicy karmicieli. Zwłoki leżały tam tydzien czasu , aż sie zaśmierdziały. Lokatorzy bloku widzieli te zwłoki, lecz przechodzili obojętnie. Jeden z nich powiedział, że to jest ,,nauczka,, .   
Jaka ,, nauczka.,,? - dla starszej pani, żeby nie karmiła kotów, bo oni nie chcą kotów! 
Starsza pani nie zrobiła zdjęć tych kotów, nie zgłosiła sprawy na policje. Bała sie.  Powiadomiła tylko mnie, ale powiadomiła zbyt pózno. Dopiero po tym, jak zwłoki zostały usunięte.
W 3 blokach popegeerowskich wszystkie okienkta piwniczne są pozamykane.
Starsza pani próbowała ubiegłej zimy otwierać okno w piwnicy, lecz sąsiedzi wymusili na niej zamykanie z powodu strat ciepła.
Prosze o pomoc, bo małe kocięta są zabijane lub umierają z powodu zimna i głodu. Stado dorosłych kotów jest wiecznie głodne.  Nie ma co jeść.  Koty przychodza pod balkony i żebrają o jakiegoś ochłapa np. ziemniaki z obiadu. To nie żart!!! Sama widziałam jak głodne koty jadły zimne ziemniaki z obiadu.''

Mam nadzieję, że na wiosnę, nim zacznie się kolejny kociakowy sezon zdziałamy w tej miejscowości więcej.

Póki co kotki są karmione dzięki karmie zakupionej przez Zgłaszającą interwencję. Może i my się jakoś dorzucimy.

A jeśli zadzwoni do naszej fundacji, że potrzebna jest pomoc, że trzeba jechać odpalę auto kolejny raz ...

1 komentarz:

  1. To jest skandaliczne czy ci "ludzie"tam mieszkający nie słyszeli o pladze gryzoni,w mieście Wrocławiu?A
    tak niewiele potrzeba dzikim kotom, ciepłe miejsce do spania i miska karmy.
    Pozdrawiam ,a tym "ludziom"życzę plagi myszy i szczurów
    Ewa

    OdpowiedzUsuń