niedziela, 6 marca 2016

Nocne kocie łowy

Sobota. A właściwie niedziela.
Minęła już północ.

Dopiero wróciłam z wieczoru, który miał wyglądać zupełnie inaczej.

Z kocurkiem, który wcale nie miał dziś do mnie przybyć.

Złapanym przypadkiem przez Dorotę, której telefonu nie spodziewałam się już dzisiaj, gdy po pracy, zawiezieniu kociego transporterka do Ani, a Mańka, który przegapił ostatni autobus do akademika, usiadłam w domu licząc na odrobinę wytchnienia.

Minęła 22. Odgrzałam obiadokolację, sądząc, że oto skończyła się dzisiejsza aktywność.

Żaden z zapowiadanych na dzisiaj kotków nie przyjechał.

Żaden nie dał się złapać.

Już prawie zagrzebuję się w pościel, gdy pika komórka.
Wiadomość od Doroty poznanej przez fb, której jeszcze nigdy nie widziałam na oczy ,,Ola złapałyśmy tylko kocurka (...) zawiozę go jutro na kastrację(...)''.

Wykręcam jej numer, choć minęła już 22.30, ciekawa, co zrobi z kotkiem do rana, bo wiem, że nie sama nie może go przetrzymać.

Dorota nie ma pomysłu. A jest już późno.

Zarzucam sweter na pidżamę, wsiadam do auta i jadę nocnym Wrocławiem na drugi koniec miasta.

To niejako podróż sentymentalna.

Jadę znanymi niemal na pamięć ulicami, którymi jeszcze nie tak dawno podążałam do pracy, do miejsca które bardzo lubiłam.
Miejsca, które z dnia na dzień przyszło mi opuścić i ciągle nie mogę uwierzyć, że tak się stało.
Pracuję gdzie indziej wspominając czas, do którego nie ma już powrotu.

Gdy dojeżdżam Dorota już czeka.

Przez kratkę transporterka patrzy na mnie zakrwawiona mordka biało-czarnego kocurka.
Podobno miotał się  w klatce po złapaniu.

Teraz, po północy chłopak ma już swoją miejscówkę u mnie.

Co z nim dalej, co z nim po kastracji nie wiem.

Póki co uczę się doceniać takie łatane bezpieczne kocie chwile.

Dzisiejszą noc, jutrzejszy dzień.



W zooplusie kupujesz, Oli kotki ratujesz

Zooplus wspiera moje zwierzaki

4 % od zakupu przez baner zooplusa umieszczony na blogu zostanie

przekazane na dt pręgowane i skrzydlate.


1 komentarz: