W niedzielę zawiozłam Nicponia do nowego, cudownego domku na końcu świata.
Mam nadzieję, że zostanie tam na zawsze.
Ma tam dużo rąk i rączek chętnych do głaskania i kolan i kolanek do wskakiwania na nie, a za oknem pejzaże , zapachy, przestrzeń, coś pięknego.
Tak, jak lubię.
Na pożegnanie kilka zdjęć Nicponia i torebek po piernikach, które mój M. przywiózł w sobotę z delegacji z Torunia.
Oczywiście z Torunia przyjechały pierniki a nie tylko torebki, ale to z torebkami Nicpoń od razu wiedział, co zrobić :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz