sobota, 27 czerwca 2015

mały ptaszek Ani

Dziś o 7 rano z zamyślenia wyrwał mnie telefon Ani :
- Ola, Ola mam dla Ciebie małego ptaszka.
Jest bardzo żwawy. Przyniosę Ci go w koszyczku.

Na nic zdały się tłumaczenia, że podejdę z pudełeczkiem. Ptaszek przybędzie do mnie w koszyczku i tyle, bo przecież tak spokojnie w nim siedzi.

Spotkałyśmy się na polach w połowie drogi między nami, pieski wesoło hasały a Ania pokazywała mi zawartość wielkanocnego koszyczka.

Zerknęłam i nie wiedziałam, co to może być .... ale dobrze zgodziłam się przyjąć potrzebującego.

I tak szłyśmy do mnie, gdy nagle zafurgotało coś i ptaszek  z koszyczka pofrunął na pobliskie drzewo.
I z niego już nie dał się ściągnąć, wskakując na coraz to wyższą gałązkę.

Więc jednak pomysł z koszyczkiem okazał się genialny, gdyż nie zamknęłam u siebie w domu ptaszka, który jak widać gdy oprzytomniał, być może po zderzeniu z szybą pomocy już nie potrzebował.

Cokolwiek to było. A może ktoś wie ?

2 komentarze:

  1. chyba nie :-(, dzwońce mają krótsze dziobki, ten miał długi i cienki dziób ... muszę popatrzeć w książkach :-)

    OdpowiedzUsuń