wtorek, 10 listopada 2015

Nie miała baba kłopotu sprawiła sobie kota

Gdy dziś po 22.15 zaparkowałam pod domem i wyciągnęłam na korytarz wszystko, co przywiozłam samochodem, przez głowę przeleciała mi myśl ,, nie miała baba kłopotu sprawiła sobie kota''.

Chyba się rozleniwiłam.

Dawno nie miałam chorych kotków.

Zapomniałam jak to jest z chorymi zwierzakami.

Jak rano trzeba wcześniej się zrywać, żeby podać leki, zakropić oczka, podać węgiel a może napar z herbatki, rozpuścić w wodzie tabletki.

Kociątko z Wszystkich Świętych ma od dzisiaj wieczorem zakrapiane oczka, bo antybiotyk działa i mam go dalej podawać, ale warto rozszerzyć jeszcze leczenie, a małemu Rudemu z działek na Sułowskiej mam zaparzać koper włoski i podawać czarną miksturę ze strzykawek.

Oddzielić, karmić go tylko suchą karmą i obserwować, jakie robi kupki.

Bo brzuszek, mimo odrobaczania ma dalej ogromny.

Tylko tego mi brakowało. Szpitaliku w domu.

Teraz, gdy na wszystko brakuje czasu ....a nowe kotki niemal pukają w moje drzwi prosząc o miejsce na dt przed zbliżającą się zimą.
Co ? Oswoić się i iść do nowego domu ?  MOWY NIE MA :-)

Zooplus wspiera moje zwierzaki 

4 % od zakupu przez link  umieszczony na blogu zostanie 

przekazane na dt pręgowane i skrzydlate

4 komentarze:

  1. Dziś zrobiłam zamówienie do Zooplusa przez link na Twoim blogu.
    6 dni temu trafił do mnie mały,półroczny kotek ze wsi. Na oko był w porządku,czyste oczka,nosek,sierść bez pcheł,błyszcząca w miarę. Głodny tak,że nie zdązałam chować jedzenia,bo by się udławił. Mam już od 6 lat kotkę,tez po przejściach i nie przewidywałam jeszcze jednego kociego dziecka.,tym bardziej,ze w domu jest chory na chorobę otępienną w początkowej fazie i to on własnie przyniósł małego. Nie mam sumienia oddać go z powrotem na te upiorną wieś,bo tam umrze z głodu i zimna,nie wiem,jak w pózniejszym stadium choroby chory będzie reagował na zwierzęta. Na razie jestem po wizycie u wetki,cudownej osoby,oddanej zwierzakom. Stwierdziła zarobaczenie i świerzbowca w uszkach. Mały jest w trakcie leczenia.
    Kotka nie bardzo go chce zaakceptować, syczy i nie pozwala się zblizac, są momenty,kiedy ucieka obrazona ode mnie i zaszywa się w kątach. Je mniej ale ma nadwagę,więc mnie to nie bardzo martwi. Korzysta z kuwety do której zakrada się i mały,chociaż ma swoją. Stosuję feromony ale chyba bez widocznych skutków,a może to za wcześnie? Dziś 7 dzień jak Bogus jest u mnie. Czy jest szansa,że go w końcu kotka zaakceptuje,czy lepiej zacząć szukac domu.? Tu,w Suwałkach to sprawa niemal beznadziejna. Pozdrawiam Ciebie i Twoje futerka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna historia. Myślę, że rzadko drugi, trzeci, czwarty kot w domu to wynik wyboru.
    Raczej bardziej wynik przypadku.
    Wrażliwego serca.
    Nie wiem, czy kotki się dogadają, jeśli się nie biją otwarcie to jest szansa, że nawet jeśli się nie polubią, to będą się tolerować.
    Moja prywatna kotka, Tosia gardzi kotkami z tymczasu, nie lubi żadnego i tylko na nie burczy, ucieka, nie pozwala się zbliżyć ale ich nie atakuje.
    Może i u Ciebie tak będzie, choć nadzieja, że kotki się dogadają jest.
    Też stosuję feromony i nie wiem, czy pomagają :-).
    W każdym razie dobrego domu możesz też szukać a kotek do tego czasu miałby u Ciebie bezpieczną przystań ?
    U mnie drugi, trzeci kot, to właśnie tego typu długoterminowe tymczasy. Czasami na nowy dom czekają i rok.
    Powodzenia. Trzymam kciuki za uratowanego maluszka.
    Wspaniale, że jest pod Twoją opieką !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dodałaś mi otuchy!

      Usuń
    2. Daj za jakiś czas znać, jak potoczyły się losy uratowanego maleństwa.

      Powodzenia !

      Usuń