opactwo Melrose |
Rano wjeżdżamy szybko do uroczego Innerleithen, a potem
dojeżdżamy do miejsca, w którym wczoraj
wjechaliśmy do miasta.
Droga biegnie w lesie, stokiem góry.
Okazuje się, że nasze wczorajsze lenistwo zostało ukarane.
Nie wyszliśmy nawet za mieszczącą się koło naszych namiotów bramkę
campingu, a był to ogromny skrót , gdyż przechodząc przez stojący zaraz dalej
most znaleźlibyśmy się w samym środku rowerowej trasy.
Na drodze mijamy wielu sportowo ubranych rowerzystów. Każdy
się kłania.
Gdy stajemy na chwilę dogania nas trójka, która tradycyjnie
zaczyna rozmowę pytaniem skąd jesteśmy i dokąd jedziemy.
Panowie są chyba pierwszymi ludźmi mówiącymi zrozumiałym
angielskim, aż Robert pyta, czy są Szkotami :-).
Patrząc na nich widzę, że moją ortalionową żółtą kurteczką
wpisałam się doskonale w panującą tutaj modę ubraniową. Ten kolor jest właśnie
na topie.
opactwo Melrose |
Droga jest spokojna, prócz ostatniej części, gdy zbliżamy
się do Galashiels, mijamy znajdujące się tam ogromne Tesco i jesteśmy na
wylotówce do Melrose.
Zjazdy i podjazdy pokonujemy w takim tempie, że tylko miga
mi po lewej tabliczka z napisem Walter Scott, ale co ten pisarz miał wspólnego
z tą okolicą tego już się nie dowiem.
W Melrose mijamy boisko do rugby i trafiamy na znajdujący
się naprzeciwko camping.
Kosztuje 12
funtów , ale w mojej pamięci pozostaje jako najlepszy z
campingów w całej tej wyprawie.
opactwo Melrose |
Jest tylko 6 miejsc na namioty, umieszczonych w kącie
campingu, gdyż wg przepisów przeciwpożarowych namioty mają stać od siebie w
odległości 3 metrów .
Może ma to chronić też przed chrapaniem J.
Prócz nas część namiotową zamieszkują dwie Niemki, też
rowerzystki, rodzina z Niemiec z dziećmi i para, nie wiem skąd, bo z nimi jakoś
nie udało się porozmawiać.
opactwo Melrose |
Wreszcie
włączę i podładuję komórkę !
Po rozbiciu namiotów podjeżdżamy do centrum. To w sumie
kilka uliczek i placyk.
W sklepie w punkcie informacji turystycznej widzę chustkę
identyczną do tej, którą mam na szyi i ciepło robi mi się na sercu, gdy myślę,
że może moja przyjaciółka Magda, mieszkająca w Anglii była właśnie tutaj i
kupowała dla mnie apaszkę.
Opactwo ( Melrose
Abeby) było pierwszym cysterskim klasztorem w Szkocji ufundowanym w 1136 r. Po
latach świetlności zostało zniszczone w czasie wojen z Anglią.
Ruiny robią wrażenie swoim ogromem i przypominają mi
nakręcony na podstawie powieści Folleta film Filary Ziemi.
Siadamy na kawie w pobliskiej kawiarni. To nasza pierwsza
kawa w Szkocji.
opactwo Melrose |
I pierwszy leniwy wieczór.
Do latte zamawiam ciasto marchewkowe i odtąd zamawiam je w każdym miejscu, gdzie je spotkam. Zamierzam zostać koneserem ciast marchewkowych i tyle.
Ciasto ma na górze lukrowaną polewę, której sama nigdy nie dorabiałam. Jest pyszne.
Do latte zamawiam ciasto marchewkowe i odtąd zamawiam je w każdym miejscu, gdzie je spotkam. Zamierzam zostać koneserem ciast marchewkowych i tyle.
Ciasto ma na górze lukrowaną polewę, której sama nigdy nie dorabiałam. Jest pyszne.
Robimy zakupy w pobliskich sklepach i po raz kolejny
przekonuję się, że Szkocja to mimo wszystko raj dla wegetarian, takich, jak ja.
W sklepie są różnego rodzaju wegetariańskie pasty do chleba, sałatki, humus w
różnych smakach.
gołąb grzywacz opactwo Melrose |
To cudowna odmiana po Grecji, gdzie nie miałam żadnego
wyboru i do chleba kupowałam sery.
Wstyd się przyznać, ale moje zakupy przebiegają i tak w
utartego schematu ccb ( chipsy, cola, batoniki) ale muszę jakoś uzupełniać
braki energetyczne na trasie.
Po zakupach idziemy na spacer po dalszej części miejscowości próbując dotrzeć do widocznego na widokówkach mostu, ale nie udaje nam się go znaleźć.
Po zakupach idziemy na spacer po dalszej części miejscowości próbując dotrzeć do widocznego na widokówkach mostu, ale nie udaje nam się go znaleźć.
Wracamy na pole przechodząc obok boiska do rugby i
zastanawiamy się, co znaczy umieszczony tam skrót Melrose RFC.
Wieczorem zasypiam słuchając gruchających nieopodal gołębi grzywaczy.
Dziś zrobiliśmy około 55 km
Walter Scott urodzil sie w okolicach Melrose. RFC znaczy Rugby Football Club. Ciasto marchewkowe tez lubie, choc mi sie juz przejadlo. A golebie sa, szczegolnie w miastach, ale to z pewnoscia odkrylas pozniej :-)
OdpowiedzUsuńNo przecie mówiłem, że rugby football club. Ale nie słuchali. Nie słuchali...
OdpowiedzUsuń